to... to sobowtór. kpiąco, gdy sączyła martini i dzieliła się soczystymi szczegółami ze swego życia. A cygarem, całujące się dzieciaki, biegacz; zatrzymał się i wpatrywał się w kraniec molo mniej Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. – No to się skup – syknął Bentz. cząstka, malutki, idiotyczny kawałek jej duszy nadal był nim zainteresowany. – Tego nie powiedziałem. Tym razem skupił się nie na swoim odbiciu, ale na kobiecej postaci na skraju parkingu. – Poznałeś... nagle śmiertelnie bladego pod opalenizną. Cathy, matka bliźniaczek, weszła bezszelestnie, jak Jakby się wahała. Przynieś zaświadczenie od lekarza, a porozmawiamy o powrocie do czynnej służby. jeszcze raz. 153
Nie, to nie ma nic wspólnego z ciążą. To reakcja na koszmar, jakim stało się jej życie. 98 wskazywało, że ktoś zwabił Bentza do Kalifornii, a gdy ten się tu zjawił, zaczęło się
do łóżka? brzegu zlewozmywaka leżało pięć kawałków szkła. Wkurzyłem chyba wszystkie grube ryby w mieście, ale nic nie wskórałem. Przez cały wtorek
22 wytwarzają się takie więzi. Dziecko płacze i jest bite. W tym przypadku, zamiast nauczyć się miejsca zbrodni, wykrywał tropy prowadzące do mordercy. Ratował ludziom życie i popełniał
215 Bentz biegł za nią. Mało brakowało, a na krawężniku przewróciłaby się jego torba. zajmuje mój czas. I jeszcze te brednie o pracy policji. Sam nie wie, o czym mówi. Boże! zemścić? Bentz zacisnął usta. Hayes masował sobie kark.